g m p 3



Wykonano: 05.08.2012

Most Milenijny
Stadion Miejski

Przed półmetkiem

Meta

Na mecie

XXXI PKO Wrocław Maraton








"Pierwszorzędne patrzenie polega na tym, że potrafisz widzieć rzeczy w ich prawdziwej postaci, a nie w takiej, którą ci się przedstawia "


Terry Pratchett

a tak to wyglądało

Trzydziesty pierwszy wrocławski maraton - znaczy tyle, że przed nim odbyło sie trzydzie szesć maratonów zakwalifikowanych jako wrocławskie.
Nie wiem jakie były te pierwsze - zaczęłam od dwudziestego siódmego i był on ... taki sobie.
Trasa nieciekawa, na trasie braki, start w miejscu, co prawda ciekawym, jednak logistycznie niewygodnym, obniżona frekwencja.
Zastanawiałam się czy pobiec kolejny dwudziesty ósmy, choć wrocławska lokalizacja w moim przypadku wskazuje na naturalną oczywistość, żebym wrocławski maraton biegała. Okazało się, że moje wątpliwości podzielało więcej osób, do tego stopnia, że w ogóle organizacja dwudziestego ósmego maratonu stanęła pod znakiem zapytania.
Ratunek jednak przyszedł w postaci nowej ekipy organizacyjnej.
Nowy termin - przesunięcie z kwietnia na wrzesień, nowa o wiele bardziej atrakcyjna trasa, Stadion Olimpijski jako miejsce startu i mety, nowy sponsor - Hasco-Lek sprawiły, że z chylącego się ku upadkowi maratonu zrobiła się impreza należąca do ścisłej czołówki maratonów polskich.
Kolejne edycje były coraz lepsze - trasę jeszcze udoskonalono i frekwencja gwałtownie zaczęła rosnąć.
Choć jubileuszowa XXX wypadła już koncertowo, to nowy organizator nie zapomniał publicznie uhonorować poprzedników.
Kolejnym pomysłem nowej ekipy na rzecz wrocławskiego biegania było zorganizaownie półmaratonu. Jego termin wybrano tak, aby wypadł w dniach kiedy wrocławianie świętują dni swojego masta. Półmaraton miał być nocny – w noc świętojańską i byłby na pewno hitem roku gdyby nie został rozp*@%#*@%*#y.
Oczywiście pretekst znalezoino i jest w tym momencie bez znaczenia jaki – kiedy ktoś chce uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie. Przy okazji oberwało 4000 biegaczy, którzy nieśwadomi tej podłej rozgrywki przyjechali z całej Polski i stali półtora godziny na starcie.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że podstawowym powodem takiej świni było przywrócenie poprzedniej ekipy. Nie wiem jaka była ich w tym rola, ale skutek jest taki, że wrócili. Wrócili na gotowe i bez skrupułów przejęli odbudowaną markę Maratonu Wrocławskiego wraz z jego trasą i całą oprawą, przypisując sobie nową lepszą jakość.
Dlaczego o tym piszę?
Bo chwaląc XXXI pierwszy Wrocław Maraton chcę oddać chwałę rzeczywistym jego autorom, a nie uzurpatorom.
Tegoroczny maraton był tylko nieco gorszy od poprzedniego (np sponsora głównego nie udało się starej/nowej ekipie przejąć), więc i tak był świetny – tak dobrej roboty wykonywanej przez 4 lata nie jest łatwo od razu spieprzyć.
Pogoda dopisała – nie było gorąco, padał lekki deszczyk biegacze mogli osiągać dobre wyniki i byli szczęśliwi.
Też dobrze pobiegłam, ale jakoś tak na kacu, choć dzień wcześniej imprezki nie było. Może lepiej było zagłosować nogami przeciwko obleśnemu świństwu i nie biec?
..