g m p 3



Wykonano: 19.09.2012

Start











Finiszuję

XXXIII Maraton Warszawski 3:26:19










"Odpowiedzi implikują pytania, a pytania nigdy do niczego dobrego nie prowadzą. Pytania psują wszystko."


Terry Pratchett



wizulizacja XXXIV Maratonu Warszawskiego

Kolejny raz zastanawiam się dlaczego pobiegłam na Warszawę.
Trochę zwabiła mnie meta na Stadionie Narodowym i start z Mostu Poniatowskiego, trochę chęć utrzymania jesiennej serii: "maraton co 2 tygodnie".
Bezpośrednim impulsem było to, że miała być klasyfikacja Drużunowych Mistrzostw Polski, a dwóch znajomych z Tieto Teamu się zapisało. Jednak skończyło się na tym, że przyjechałam tylko ja, więc drużyny nie było.
Ale skoro już się zapisałam, zapłaciłam i zorganizowałam nocleg, to mimo kompletnego braku motywacji pojechałam. Zeby to jednak nie był całkiem stracony weekend, postanowiłam wypróbować bieganie bez Stoperanu. Warszawa miała mi dać odpowiedź czy zasłabnięcie we Wrocławiu miało związek z zarzyciem trzech Stoperanów. Jednak nie wiem czy sprawa się wyjaśniła, bo pobiegłam strasznie wolno, więc to, że nie zaczęłam odpływać mogło wynikać po prostu z wolniejszego tempa a przyśpieszyć się bałam, ze względu na możliwy obciach na ostatnich kilometrach.
Reasumując: to było moje z Warszawą pożegnanie. Przynajmniej na jakiś czas, bo w przyszłym roku o tej porze biegnę Berlin - już się zapisałam.
Warszawa rozczarowuje. Trasa w głównej mierze biegnie po "sypialniach" Warszawy, start z Mostu Poniatowskiego - wydawało się, że będzie szeroki, adekwatny do 7 tys startujących, a tu puścili nas tylko połową trasy. Euforia mety na Stadionie Narodowym szbko stygła w mrocznych podziemiach stadionu, bo tam nas natychmiast kierowano. Nagród dla amatorów nie przewidziano, pasta-party odpłatne, wpisowe bardzo wysokie - nie wiem za co. Wszak co roku jest tak samo - na razie nie ma co liczyć na poprawę.