g m p 3



Wykonano: 07.05.2012









XI cracovia1 Maraton 3:25:38











"...wyznawał jedną zasadę: nieważne, czy masz rację, czy nie, bylebyś był stanowczy."

Terry Pratchett


Cracovia Maraton był perfekcyjny.
O ile w poprzednich edycjach jeszcze można było na niektóre rzeczy ponarzekać, ale nie tym razem.
Nowa trasa - super - bez kręcenia kółek po Błoniach za to więcej przez zabytkowe miejsca Krakowa.
Tradycją Cracovia Maratonu jest nagradzanie po 6 miejsc w kategoriach wiekowych,co jest bardzo sympatycznym gestem w stosunku do amatorów, gdyż wtedy każdy bez względu na wiek i płeć czuje się prawdziwym zawodnikm, który może zawalczyć o trofeum.
Organizacja doskonała: w biurze zawodów żadnych kolejek, na trasie woda co 2,5km - czyli organizatorzy elasytcznie i z empatią zareagowali na słoneczną i ciepłą pogodę.
Na mecie ogromna ilość stanowisk do masażu czekała na zmęczone nogi maratończyków. Na drogę powrotną tez zostaliśmy zaprowiantowani.
Dlatego totalnym zaskoczeniem dla mnie jest to, że na największym polskim portalu biegowym znalazła się narzekająca grupka. Po chwili zaskoczenie minęło - wszak jest ten portal ostatnio funkcjonuje jako promocyjny Fundacji Maratonu Warszawskiego. Fundacja ta słynie głównie z tego, że pobiera wygórowane wpisowe na organizowanych przez siebie imprezach nie dając nic w zamian: żadnych nagród dla amatorów, pustki w pakiecie startowym, a za pasta party trzeba sobie dodatkowo zapłacić. Oj sorki - wszak daje "atmosferę", o której rozpisują się rozanieleni klakierzy. A nasza kasa idzie na zyski Fundacji, oraz na sprowadzenie na start, dla zrobienia wyniku, afrykańskich łowców nagród.
Jednak zasada: "nieważne, czy masz rację, czy nie, bylebyś był stanowczy" w naszym społeczeństwie sprawdza się nad podziw dobrze, więc czytelnicy portalu (zwłaszcza świeżo upieczeni biegacze) to łykają.
A wrazając do Krakowa: biegło mi się dość ciężko. Nie wiem czemu, ale dla mnie ten maraton jest trudny, choć chyba obiektywnie taki nie jest - sporo ludzi robi tam życiówki. Może to, ze słońce trochę dokuczało, a po zimie organizm jeszcze nie przestawił się na letni przedział temperatur. Zazwyczaj wiosenne wyniki mam gorsze od jesiennych.
No i oczywiście muszę się liczyć z tym, że PESEL mam jaki mam, więc czasy przebiegu maratonów nieuchronnie będą mi się pogarszały, a lekkie niedowłady nóg spowodowane dwoma przepuklinami na kręgosłupie, będą coraz mniej lekkie. Dlatego do gorszych czasów muszę się po prostu przyzwyczaić i cieszyć się, że jeszcze mogę ukończyć dystans.