g m p 3



Wykonano: 19.10.2010

Pył przymrozek, więc wystartowałam w piżamie

Już bez piżamy












Finisz

Na mecie

XI Poznań Maraton 3:16:52








"Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia, żeby umieć żyć.
Bez znieczulenia bez niepotrzebnych nie spełnienia, myśli złych. "

Dżem


filmik z XI Maratonu Poznań
Poznań w tym roku miał nieco niższą frekwencję niż w ubiegłym, bo dwa tygodnie po nim zaplanowane zostały Mistrzostwa Polski w Maratonie, a dla wielu biegaczy udział w obu tych maratonach jest trudny do pogodzenia. Mimo to poznański maraton utrzymał pozycję największego w Polsce i moim zdaniem zasłużenie.
Trudno nie docenić ogromu pracy i wysiłku organizatorów, którzy dokonali tego, że 4 tysięczna rzesza biegaczy wszędzie: i w biurze zawodów i na starcie i na mecie była obsługiwana bezkolejkowo i sympatycznie.
Doceniam również (a może zwłaszcza) szacunek Poznania dla amatorów.
Nie byliśmy dla nich motłochem, którego rola sprowadza się do zapłacenia wpisowego jak w Warszawie. Tu wpisowe nie było takie wysokie, a rywalizacja amatorów była nagradzana: żadnych limitów czasowych dla nagród i atrakcyjne nagrody w kategoriach wiekowych.
Trasę w Poznaniu uważam za najlepszą w Polsce pod względem nawierzchni i szerokości - to istotne, bo mimo wielkiej liczby uczestników (uwielbiam wielkie maratony) nie trzeba było się przepychać.
Widokowo, co prawda Visegrad i Wrocław bardziej mi odpowiadają, ale w tym roku niezwykłe październikowe słońce przy temperaturze powietrza bliskiej zeru zrobiło swoje.
O poranku trawa i inne roślinki pokryte były szronem, a spowita mgłą Malta w zimnym słońcu wyglądała jak zaczarowana. Również później, podczas biegu, wszystkie mijane miejsca, które być może, na co dzień nie budzą specjalnych emocji, tym razem wyglądały tak, że nawet najwięksi twardziele wymiękali na tych pejzarzach.
To był mój najlepszy start w tym roku. Z czasem 3:16:52 zajęłąm 260 miejsce w open (na 3873 startujących), byłam 8 w generalce kobiet (na 372 startujące) i wygrałam swoją kategorię (30 pań w moim wieku).
Jednak wynik nie satysfakcjonował mnie, gdyż był o półtorej minuty gorszy od ubiegłorocznego.
Nie wiem, czy to już związana z wiekiem tendencja spadkowa, która mi się w kolejnych latach utrzyma, czy zwyczajnie efekt nękających mnie w sierpniu i wrześniu kontuzji,.
To się okaże w kolejnych sezonach.