g m p 3



Wykonano: 19.11.2010

droga_do_mety



na finiszu


XXXVIII Maraton Dębno - Mistrzostwa Polski w maratonie - 3:23:50








"Whether You Believe
You Can, Or You Can not
You Are Right "


Henry Ford

Krótki filmik z maratonu


Pierwszy maraton w roku, jest zawsze pierwszym od kilku miesięcy, więc automatycznie najtrudniejszym w sezonie i budzi respekt. W tym roku miałam więcej obaw niż zazwyczaj, bo też i przerwa była nie tylko przerwą od maratonów, ale w dużej swej części przerwą od biegania w ogóle.
Pierwsze dłuższe rozbieganie (a było to tylko niecałe 15 km) po biegowej przerwie skończyło się kompletnym wycieńczeniem połączonym z awarią przewodu pokarmowego i dłuższą niezdolnością do czegokolwiek. Ale zgodnie z zasadą ćwiczenie czyni mistrza, codzienne delikatne pokonywanie dystansu 4,5 km do pracy wystarczyło, aby ukończyć Półmaraton Ślężański. Jednak obawy pozostały - wszak cały maraton to jest jeszcze jakieś drugie tyle.
Huraganowe wiatry jakie królowały nad Polską, czyniąc wiele szkód, w dniach poprzedzających maraton, nie poprawiały mi nastroju.
Dzień 10 kwietnia zbudził się ze słońcem i temperaturą bliską zeru. Nie wiało tak straszenie, ale potem wiać zaczęło.
Wiatr i słońce, to czynniki, które fizycznie zwalają z nóg maratończyka, jednak psychicznie - niektórych mogą wzmocnić, bo robią ciekawą scenerię i wzmagają wolę walki: "o rzesz cholera ! - a właśnie że nie dam się wiatrowi zmieść z trasy."
No, a skoro dobiegłam do mety, to mogę domniemywać, iż mój duch góruje nad ciałem, bądź przynajmniej tego dnia miał nad nim przewagę.
Nie było łatwo, ale też nikt tego specjalnie nie oczekiwał - tzn. ci co tak przypuszczali nie dobiegli . 806 dobiegło 50 nie dobiegło do mety. W tym nie dobiegła spora część elity !?!
Tak na marginesie, to zapisanych było ponad 1100 osób, więc reszta wystraszyła się wiatru i w ogóle nie przyjechała.
I niech żałują! Bo było super!
Mieszanki tak entuzjastycznych kibiców, perfekcyjnie dbających o wszystko, organizatorów i niewyobrażalnie życzliwych wolontariuszy i obsługi, zwyczajnie nigdzie nie ma, więc Dębno, to unikat.
Zapisując się na Dębno, byłam trochę zła z powodu podwyższonej opłaty startowej. Teraz już zła nie jestem, bo duża część tego wróciła do mnie choćby w postaci wyżywienia i bardzo przyzwoitego noclegu (jak na nocleg na sali, a spałam 9 godzin).
Trochę mnie smuci, że Mistrzostwa Polski , które są rozgrywane w ramach tego maratonu tracą na znaczeniu.
Nie chodzi mi o wyniki - na panujące warunki, jestem pełna podziwu dla wyników czołówki. Smucą mnie ci, co nie przyjechali. W zasadzie trudno im się dziwić, skoro decyzją ... PZLA (!?!) - tytuł Mistrza Polski w maratonie ... nic nie znaczy ?!? Ważniejsze jest tzw. minimum olimpijskie. Co w przypadku maratonów, które odbywają się w baaardzo różnych warunkach i są nieporównywalne, jest dość niemiarodajną wartością.
No cóż władze się zmieniają, ludzie też, więc może i tam kiedyś trafi ktoś rozsądny, kto coś będzie miał do powiedzenia i zauważy, że wyłonienie najlepszych polskich maratończyków - po pierwsze jest możliwe wtedy, kiedy wszyscy razem pobiegną w jednym maratonie, czyli w identycznych warunkach. Po drugie, żeby tak się stało, czyli, żeby razem pobiegli, muszą mieć jasno powiedziane, że wyłoniony w ten sposób mistrz czy mistrzyni będzie reprezentował nasz kraj na zawodach międzynarodowych i na olimpiadzie też.
Wtedy przyjadą.

tttttttttttttttttttttttttttt :
yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy

ttt :
uuuuuuuuuu