g m p 3



Wykonano: 24.12.2008

Przed startem zastanawiałam się
czy wogóle dobiegnę do mety
Ostatnie sekundy

To nie był trudny podbieg

ul.Witosa

Jakby to był maraton, to bym go nie ukończyła
Udało się - meta

Meta

Najszybsze Trzebniczanki


W kategorii tym razem byłam trzecia


Bieg dzieci - szóstoklasistki na starcie


Wystartowały

Milenka ma niezdyscyplinowaną kibickę

Milena finiszuje




XXIV Bieg Sylwestrowy w Trzebnicy










"Nauczyłem w życiu się,
Paru rzeczy -
wszystkich zle,"


- Kazik

Dawno dawno temu - co najmniej 24 lata temu ktoś w Trzebnicy wpadł na genialny pomysł, żeby na Sylwestra, przed wieczorną imprezką troszkę pobiegać. I tak się zaczęło.
Dlatego rok 2008 wielu trzebniczan i nietrzebniczan zakończyło na sportowo.
Pogoda była prześliczna, nowa trasa biegu nie gorsza od starej, a pierwszy rekord zawodów padł już na starcie. WYSTARTOWAŁO 733 BIEGACZY.
Inne miasta próbują odgapić od nas ten pomysł, ale to właśnie do Trzebnicy przyjeżdżają najlepsi.
Początkowo zastanawiałam się czy wystartować, bo rok temu obiecałam sobie, że wystartuję jedynie wtedy gdy będę zdrowa i choć zazwyczaj ze zdrowiem nie miewam problemów, to jak chodzi o ten trzebnicki bieg, prześladuje mnie jakiś pech.
Jeszcze jesienią byłam w świetnej formie, co nastawiło mnie na istotne poprawienie swojego czasu z 2007 roku, ale grudniowe wyniki treningowych przebieżek nie pozostawiały złudzeń - może być tylko gorzej. Spuchnięte powieki i stawy, oraz zadyszka już po wejściu na kilka schodów, a każdy kolejny dzień coraz gorszy. Już myślałam, żeby sobie ten bieg odpuścić.
Jednak wystartowałam i nie żałuję - było super, choć mój wynik był jaki był, to przecież na początku umówiłam się ze sobą, że nie biegam dla wyniku i czasami staram się zrobić coś żeby sobie o tej wewnętrznej umowie przypomnieć ;).
Czas 43 min 10 sek - no cóż podobny międzyczas miałam po 10 km w ostatnim maratonie, ale wtedy bez problemu przebiegłam następne 32 km, a teraz ledwie dobiegłam do mety.
Jednak w tym roku już się nie odgrażam, że nie wystartuję jak coś będzie nie tak. Po prostu postanowiłam pod koniec roku przypilnować zdrowia, żeby w końcu przyzwoicie pobiec trzebnicką dychę.


Ale pozbierać to się muszę wcześniej, bo w pierwszym półroczu 2009 zaplanowałam 3 maratony: Dębno, Kraków i Visegrad.


Jeszcze powiem dzieciakach, które biegły dzień wcześniej.
Mojej Milence jak zwykle nie chciało się trenować. Jedynie dzień przed poszła biegać - co akurat jej odradzałam, bo jedno bieganie kondycji nie zbuduje, a jedynie osłabi ją tuż przed zawodami. Ale nikt nie jest prorokiem we własnym domu, więc zrobiła po swojemu.
Kiedy stałam przyczajona na córkę z aparatem fotograficznym, znajomy mi poradził, żebym ją "pociągnęła" troszkę.
Jako, że ja w przeciwieństwie do moich dzieci słucham dobrych rad, to jak zobaczyłam, że Milena biegnie grzecznie w rządku za koleżanką, to pogoniłam za nią z głośnym dopingiem.
Pomogło. Mała przyśpieszyła i wyprzedziła 3 dziewczynki. Czwarta się nie dała. Potem jednak miałam wyrzuty sumienia, czy to było uczciwe. Przecież jakby tak za każdym dzieckiem biegł jakiś rodzic i wrzeszczał, to jakby ten bieg wyglądał. Ostatecznie Milena była szósta (ale z szóstoklasistek trzebnickich, to chyba pierwsza), a jej szkoła wygrała w klasyfikacji szkół. Dzieciaki się postarały - GRATULJĘ


Ale chyba obie byłyśmy zadowolone, że rok zakończyłyśmy na sportowo Ojej Kraków jest tydzień po Dębnie - chyba się nie da pobiec obydwu.
i.kaliciecki@wp.pl
Wczoraj (31 grudnia 2009) znowu sukces K40 - 1. Trzebnica i nie tylko może być dumna z Takiej sportsmenki.