Freestyler
|
|
|
|
Robienie swojej strony jest przyjemne, ponieważ człowiek dzieli się wtedy swoimi
pasjami z innymi ludźmi. Na podobnej zasadzie polecamy komuś ciekawy film
lub dobrą książkę. Choć oczywiście nie ma takiej reguły, że jeśli mi się coś
podobało to na pewno spodoba się innym. Jednak osobiście wolę wybrać się na film
szczerze przez kogoś polecony niż całkiem w ciemno - o wiele mniejsza szansa, że
będzie trzeba wyjść z kina przed końcem.
Również nie uważam, że trzeba być co najmniej zawodowym krytykiem filmowym, żeby
wyrazić tu swoją opinię
Ten długi wstęp jest po to, żebym mogła teraz napisać, że moją wielką pasją
jest jazda na nartach. Choć, jak można też ze wstępu wywnioskować, fachowcem w
tej branży nie jestem, to pragnę powiedzieć wszystkim, którzy jeszcze tego nie
zaznali, że spróbować naprawdę warto
Moje zabawy z nartami"
Dla mnie to się zaczęło jak miałam 17 lat.
Miałam wtedy wujka, który pracował w Harrahovie i załatwił mi
darmowy nocleg w hotelu robotniczym. Ojciec kupił mi wtedy narty i buty
(niezbyt udane - takie jakie upolował, bo były to czasy pustych sklepów),
a wujek sprezentował mi wiązania Markery - najlepsze
jakie wtedy były (i chyba tylko dzięki nim nie połamałam nóg).
Miałam do dyspozycji: potrzebny sprzęt, i górę z wyciągiem,
i zupełnie nie wiedziałam "
jak to się robi"
jednak to wystarczyło, żeby przeżyć swój "pierwszy raz" na nartach.
I chociaż, jak się łatwo domyśleć, wychodziło mi to bardzo
średnio, to jednak prawie od razu chwyciło mnie za serce.
Nigdy nie miałam żadnego instruktora - jeździłam "intuicyjnie".
Wszystkie czeskie korony jakie miałam wydawałam na karnety.
Oprócz nich kupowałam tylko chleb, który monotonnie jadłam przez 2 tygodnie
z przywiezionym z domu smalcem. I tak przez trzy kolejne sezony -
Myślę, że to jest argument dla tych którzy myślą,
że jak się nie umie jeździć, to narciarstwo nie jest przyjemne.
Otóż nie - można "zaskoczyć" od samego początku.
Potem było 20 lat przerwy. Już nawet przestałam marzyć,
że może kiedyś, a jednak.
I ku mojemu zdziwieniu nic nie zapomniałam z tego co się
sama w końcu, nauczyłam.
Być może jeżdżę niefachowo, jednak nie spotykam już tras,
które by były dla mnie nieosiągalne i przede wszystkim, jak obok widać,
jazda sprawia mi ogromną frajdę
Ciekawym urozmaiceniem zjeżdżania są tzw. "snowparki" czyli miejsca przygotowane
do różnego rodzaju narciarskich zabaw typu: slalomy, skocznie,
śmiesznie pofalowany stok, różne bramki, przeszkody itp :
Dziecięcy snowpark
Osobiście najbardziej lubię skocznie:
Dla tych co chcą poskakać mała rada: podczas skoku trzeba się wychylić
do przodu, bo inaczej narty uciekają i dzieje się to co na obrazkach
poniżej:
Jednak żeby być uczciwą muszę wspomnieć o tym, że może się
zdarzyć, że wycieczka na narty będzie nieudana jednak
WYŁĄCZNIE Z JEDNEGO POWODU : w Polsce jest zdecydowanie za
mało miejsc do zjeżdżania w stosunku do potrzeb, a to
prowadzi do, czasem wyjątkowo ohydnych, praktyk monopolisytcznych.
Wyjątkowo podle prezentuje się np Sudetylift w Szklarskiej
Porębie. Bez względu na to jaka jakość cena się nie zmienia.
Np jak się zdarzyło,że druga połowa wyciągu była zepsuta i
jeździły tylko krzeseła do stacji pośredniej ceny karnetów były
niezmienne - jakby wszystko działało ok. A ponieważ był
to okres ferii i ludzie przyjechali, bo sobie wcześniej
zarezerwowali noclegi to właściciele wyciągu zacierali
ręce, bo wiedzieli, że narciarze nie mają wyjścia i itak
zapłacą
Od tamtej pory unikam Szklarskiej Poręby i nikomu nie polecam,
tego miejsca mimo że tereny zjazdowe są krajobrazowo bardzo piękne
W takim razie
gdzie pojechać,
żeby nie stracić czasu, pieniędzy i zapału do zjeżdzania?
|
|
|
|
|
|
|