Lanie wody
|
|
|
|
Znaczenie wody dla wszystkiego jest oczwiste.
Jej lanie jest jedną z wielu czynności, które z nią można robić bynajmniej nie najważniejszą, ani nie najciekawszą.
Koncentrując się na rekreacyjnej stronie tematu woda (chodzi tu o prostą rekreację, w miarę dostępną dla ogółu),
to najprostszym jej zastosowaniem jest
pływanie bezpośrednie -najbardziej dostępne gdyż nie
wymaga niczego poza zbiornikiem z wodą i dobrą wolą.
Dlatego, że nawet jak ktoś pływać nie umie, a w
wodzie dużo czasu spędza,
to pływać samoistnie się nauczy - sama tak miałam).
Pływanie na czymś (kajaku, łódce itp.) już wymaga
odrobiny sprzętu, ale nawet jak się nie ma
własnego, to wypożyczenie go zwykle nie jest
problemem.
Cudowny jest taki spacer po jeziorku.
Może to być na kajaku, a najlepiej bez niczego
- tak po prostu płynąć sobie w głąb, przed siebie zostawiwszy wszystkie problemy na brzegu.
Wtedy najważniejszą sprawą staje się znalezienie perkozów żeby
sobie za nimi poganiać. Zabawa jest super, bo taki perkoz jak zanurkuje, to
nigdy nie wiadomo gdzie się wynurzy.
Jak się nie znajdzie perkozów, to pozostają mewy. Są trochę oswojone z ludźmi
i można spróbować do nich podpłynąć jak najbliżej - ale tak całkiem to się nie da.
Najpierw udają że mnie nie widzą, a w ostatniej chwili uciekają.
Z łabędziami raczej zabawę odradzam, bo na wodzie mają przewagę nad człowiekiem.
Fajnie jest też patrzeć jak ryby wyskakują z wody, choć Wodnik Szuwarek
mi powiedział, że to podobno dla nich samych nie jest fajne, bo to znaczy,
że ich szczupak goni.
Od pływania po jeziorku fajniejsze jest...
pływanie w morzu - zwłaszcza jak są mocne fale.
Męska połowa ludzkości znajduje też jakąś,
niezrozumiałą dla większości kobiet radość w wędkowaniu.
Żeglowanie i surfing, mimo, że niewątpliwie należą
do pływania na czymś jednak dostarczają
szczególnych wrażeń emocjonalno estetycznych.
Co prawda nie doznałam tego w pełni na sobie jednak
na podstawie obserwacji i nieudolnych prób utrzymania
się na desce surfingowej - czuję, że to musi byś
wspaniałe. W moim wykonaniu to było ciągłe
wpadanie do wody (nawet z podniesieniem żagla
nie mogłam sobie poradzić).
Jednak ten rodzaj pływania na czymś wymaga już
większych nakładów finansowych, więc na razie
tylko zazdrością patrzę na ludzi co na
surfingu śmigają.
|
|
|
|
|
|
|