g m p 3



Wykonano: 6.01.2011

Tyle nas było na starcie

I tak ciasno mieliśmy

Moje maleństwo

Zdobywam szczyt na Wałowej

Finiszuję

Maleństwo finiszuje
Maleństwo wpada na metę

Maleństwo na mecie

Huraganowe wiatry w okolicy przylądka Horn - pudło

Przy okazji udekorowano zwycięzców I Trzebnickiego Maratonu

XXVI Bieg Sylwestrowy








"A o co ludzie proszą?
Zawsze o więcej "

Terry Pratchett

Nasza Trzebnica pękała w szwach.
Organizacja biegu jest coraz lepsza i wszystko zagrało doskonale, organizatorzy włożyli mnóstwo wysiłku w to, abyśmy się dobrze bawili, więc wszelkie psioczenie jest zwyczajną niewdzięcznością.
Jednak w związku z wzrastającą rok rocznie frekwencją pojawiają się obawy, że przepustowość Trzebnicy - czy nie jest zbyt mała na tak duży bieg.
Pora roku, w której odbywa się Bieg Sylwestrowy jest wyzwaniem zarówno dla biegaczy, jak i dla organizatorów. W tym roku pogoda próbowała pokrzyżować plany wszystkim. Śnieg złośliwie padał nawet w dniu biegu. Ale padał bezskutecznie, bo organizatorzy wzięli cały ten problem na siebie i trasa, tuż przed biegiem, została pięknie odśnieżona i posypana piachem.
Tym razem nie biegłam sama. Tzn. literalna samotność na tym biegu nigdy nikomu nie groziła, a wręcz przeciwnie, tłok jest taki, że przez pierwsze kilkaset metrów, a nawet kilka kilometrów biegniemy ostrym slalomem wpadając na siebie, czy w akcie rozpaczy, przy wymijaniu wskakując w kopny śnieg na poboczu. Dlatego bieg Sylwestrowy wymaga nie tylko kondycji, ale i sprytu. Tego ostatniego mi na chwilę zabrakło na drugim okrążeniu, kiedy to na wysokości check pointu, zdecydowałam się na wyminięcie karetki, która pomału jechała całą szerokością ulicy Głowackiego. Nie dość, że się przy tym przewróciłam, to gdyby mnie pan z obsługi nie zawołał, to bym ominęła punkt kontrolny i zaliczyła dyskwalifikację !
Samotność w sensie wyobcowania, też na tym biegu nie grozi, bo towarzystwo jest sympatyczne, atmosfera radosna-sylwestrowa, no i biegnie mnóstwo sąsiadów z okolicy.
Jednak tym niezwykłym towarzystwem, które na zawodach miałam po raz pierwszy, był mój młodszy syn, czyli po raz pierwszy biegłam z rodziną. Wyników oszałamiających nie zrobiliśmy, ale w przeciwieństwie do młodego, ja się tym nie przejęłam, bo już wiem, że wynik w dużym stopniu rozstrzyga się na starcie (a on stanął za daleko), tzn. bardzo zależy od ustawienia i siły przebicia w tłumie (debiutanci są bez szans). Np. uważam, że koledzy, którzy wyprzedzili mnie, a sądząc po ich czasach brutto/netto, ustawieni byli daleko, to tak naprawdę, to wyprzedzili mnie znacznie więcej niż by to wynikało z różnicy czasów na mecie.
Bieg wygrali ci sami zawodnicy co w zeszłym roku - gratuluję! Z patriotycznego punktu widzenia cieszę się, że rodacy uratowali honor polskich biegaczy.
Swojej kategorii nie wygrałam, bo do wygrania w tym roku nie była, ale udało mi się wywalczyć drugie miejsce i udało mi się obronić tytuł najszybszej w tym biegu trzebniczanki. To ostatnie jest już mocno zagrożone, bo młodziutka trzebniczanka w tym roku przybiegła nieco ponad minutę po mnie, a okres roku działa na jej korzyść, nie na moją, więc za rok te miejsca mogą się zmienić. I chyba dobrze - takie są przecież prawa przyrody.
Podsumowując: zabawa była super - mnóstwo ludzi w Trzebnicy pożegnało stary rok na sportowo, a potem bawili się dalej na swoich imprezach.
Tak trzymać cały rok i na kolejnych Sylwestrach!!!