g m p 3



Wykonano: 02.05.2010

Chowaliśmy się przed deszczem, a przecież najbliższe godziny mieliśmy spędzić biegnąc w deszczu

A wcześniej - to też specyficzne dla tego maratonu - przybiegamy na miejsce startu i natychmiast sie z niego ulatniamy w najbliższe krzaczki

Czołówka maratonu, po starcie

Początek, to krótka adaptacja do warunków deszczowych

Za Starą Lubowną - w tle widać jak Anna Balasakova mnie goni

pięciokilometrowy podbieg

Dyrektor maratonu - nie dość, że w krótkim czasie musiał dokonać przerzutu całej imprezy za granicę, to podczas tej logistycznej akcji, wysiadał z autka i nam kibicował

finisz był po trawce

IX visegrad10 Maraton 3:21:19











"....była piękna jak poranek�
no dobrze,
ale który poranek?
Kiedy leje deszcz, trudno nawet wyjrzeć przez okno, by się o tym przekonać! "

Terry Pratchett


Taki właśnie poranek stwierdziłam po obudzeniu się w hotelu Krater, w Wyżnych Rużbachach na Słowacji.
Za oknem mocno lało i wiało, czyli pogoda zdecydowanie nie była spacerowa, a przecież za chwilę mam wyjść i biegać przez parę godzin na świeżym powietrzu. Wstawać mi się nie chciało, a dopiero co wychodzić na dwór, nie mówiąc o bieganiu!
Start honorowy.
Ołowiane niebo nie robiło żadnych nadziei na zmianę, no i zmiany nie było, ale też jak się okazało zmiana nie była aż tak potrzebna
Przed maratonem Visegrad jest tzw start honorowy, czyli coś czego nigdy nie spotkałam na żadnym innym maratonie.
Wygląda to tak: najpierw startujemy na niby i biegniemy 200 metrów, ale ani ten dystans, ani uzyskany tam czas nie jest w żazden sposób wliczany do zawodów - czyli jest to po prostu rodzaj wspólnej rozgrzewki urozmaiconej krótkimi słowami zachęty od vipów, sponsorów i organizatorów. Generalnie choć ma być czymś oficjalnym, to jest robione na wesoło.
W tym roku, po krótkiej części oficjalnej, dyrektor maratonu - Marek Tokarczyk skromnie zawołał, że start honorowy poprowadzi najlepszy biegacz Ziemi Sądeckiej i entuzjastycznie pociągnął nas za sobą. I właśnie wtedy, kiedy tak towarzysko truchtaliśmy sobie, coś się we mnie odblokowało, deszcz zaczął się uśmiechać i już przypomniałam sobie, że przecież jestem maratończykiem.
To niesamowite, jak zwykłe 200 metrów przebiegnięte w wesołej atmosferze potrafi wyluzować człowieka.
Trasa
W tym deszczu była piekniejsza niż zwykle.
Jak to w górach - kiedy się jest na wzniesieniu, to rozciąga się panorama pofalowanych i kolorowych pól, a nad nimi ciężkie ciemnoszare chmury.
Przez dużą część trasy biegaczom towarzyszył malowniczo prezentujący się groźny i spieniony Poprad.
Rywalizacja
Na wygranie maratonu specjalnie nie liczyłam, widząc na liście startowej rekordzistkę Europy weteranów na 100 km - Annę Balo�áková.
Postanowiłam raczej się z nią nie ścigać, mimo, że była dla mnie konkurencją również w kategorii. Paradoksalnie woli walki z Anną nabrałam kiedy zobaczyłam inną kandydatkę do pierwszego miejsca - młodą zawodniczkę z Ukrainy. Od razu dało się zauważyć, że zwycięstwo ma pewne i w takim razie drugie miejsce, na które byłam od początku nastawiona, stało się bardzo nieoczywiste, bo wymagało pokonania Balo�ákovej, którą jeszcze przed chwilą widziałam w klasyfikacji przed sobą tj. na pierwszym miejscu.
Balo�áková przez pierwsze 15 km na pewno biegła tuż za mną (a przypuszczam, że nawet dłużej) , bo słyszałam jak słowaccy kibice ją dopingowali. I zrobiła błąd, że ich nie posłuchała i nie wyprzedziła mnie przed półmetkiem, dopóki było pod górkę, bo gdyby wtedy zyskała przewagę, to zgasiłaby moją wolę walki. A tak, za półmetkiem, kiedy zaczęło być z górki, miałam rzadką na maratonach okazję, wykorzystania swoich długich nóg i poczułam się już pewnie.
Jakieś tam małe zwycięstwo cieszy, ale nawet jakby się nie udało, to i tak bym wróciła zadowolona, po wspaniałej zabawie. Organizacja
Jak zawsze genialna, ale nie zawsze (a nawet do tej pory to nigdy), organizatorzy musieli robić maraton zmagając się z powodzią. A jak tego dokonali, to pozostanie dla mnie tajemnicą. Mogę tylko się domyślać jakiejś magii, bo to jedyny oczywisty sposób zrobić wszystko na najwyższym poziomie w sytuacji, w której każdy inny odwołałby imprezę. Gratuluję!!!

Dekoracja


i.kaliciecki@wp.pl :
Nic tylko pozazdrościć...

p3 :
test