Kiedy jadę na jakiś maraton, to zawsze liczę się z tym, że mogę go nie ukończyć.
Bo przecież wystarczy np na 20 kilometrze źle postawić nogę, zwichnąć kostkę i po zawodach. Zresztą każda silniejsza
niedyspozycja może uniemożliwić dalszy bieg gdy do mety pozostało dużo km. - scenariuszy może być wiele
Jednak to nie taki scenariusz sprawił, że nie ukończyłam maratonu w Krakowie.
Czułam się dobrze, nie biegłam zbyt szybko, bo też nie zamierzałam atakować życiówki - to miał być maraton
rozruchowy - pierwszy w sezonie.
Dlatego gdy dobiegłam do mety, to na widok swojego rezultatu osłupiałam nieco, ale zaraz potem bardzo się ucieszyłam
z uzyskanego czasu i nawet nie pomyślałam, że coś mogło być nie tak.
Nie chcę zwalać winy na organizatorów, bo to moim obowiązkiem było pilnowanie trasy, choć zważywszy na to,
że takich jak ja było co najmniej jedenastu (nie licząc tych, którzy zostali zawróceni z niewłaściwej drogi przez innych
zawodników), nie byli bez winy. Statystycznie rzecz biorąć, to zdecydowanie za dużo "oszustów" jak na jeden maraton.
Być może tak jak ja po prostu chcieli biec po wewnętrznej stronie koła, a to, że trasa była taśmą przedzielona
kojarzyło się z oddzieleniem toru dla wóżków i rolkarzy. Zresztą organizatorzy chyba poczuli się trochę winni.
A tak przy okazji - przecież byli ludzie, którzy widzieli, jak wbiegam na zły tor. Chociażby dlatego nie mogłam tego
robić celowo - byłoby to szczytem głupoty.
Zastanawiam się dlaczego ci co mnie widzieli nie zwrócili mi uwagi? Gdybym na uwagę nie zareagowała, to WTEDY sprawa byłaby oczywista,
ale nikt tego nie zrobił. Wiem, że nikt nie ma obowiązku pomagać drugiemu w tym względzie.
Obowiązku nie ma - ale byłby to po ludzku i oszczędziłoby wielu kłopotów, nie tylko mi ale i organizatorom.
Dopiero na następny dzień gdy policzyłam sobie swoją prędkość na końcu trasy zamurowało mnie. Kiedy jednak
upewniłam się, że to nie była pomyłka przy pomiarze czasu, tylko moja wina - choć naprawdę nieświadoma
(ani teraz ani nigdy i na żadnym maratonie myśl o skracaniu trasy nawet na moment mi nie zaświtała), to napisałam
do organizatorów list z prośbą o skreślenie mnie z listy wyników, a wszystko co dostałam, odesłałam im.
Poniżej jest odpowiedź jaką otrzymałam. Ale to nie zmienia faktu, że póki co mam dosyć wszystkiego - biegania również.